Warsztat F/A-18D
Hornet dobiegł końca. Czas na parę słów podsumowania.
F/A-18 Hornet,
maszyna która od zawsze mnie urzekała swym wyglądem. Samolot który
miał naprawdę trudne dzieciństwo i bardzo ciężkie zabawki :) Po
przegranym, z późniejszym F-16, konkursem na lekki myśliwiec dla
US Air Force, jego przyszłość rysowała się w czarnych barwach.
Na całe szczęście US NAVY wyraziła zainteresowanie tą maszyna,
głównym decydującym o tym czynnikiem był zdwojony napęd Horneta,
paradoksalnie cecha która zaważyła na przegranej w pierwotnym
konkursie….
Maszyna jak na lata
w których była projektowana posiadała bardzo zaawansowane
rozwiązania aerodynamiczne, była lekka, bardzo zwrotna, od momentu
gdy klientem docelowym stało się lotnictwo morskie, samolot nabrał
nieco wielkości i ciężaru ( zmiany wymuszone przez większe
obciążenie płatowca i zawieszenia podczas operowania z
lotniskowców ), oraz jako pierwsza maszyna na świece od początku
był projektowany jako maszyna wielozadaniowa, zdolna razić cele na
ziemi, udzielać wsparcie jednostką naziemnym ( działania szturmowe
) oraz zwalczać cele powietrzne. Słynny F-16 który w chwili
obecnej również posiada tą cech z początku był niekierunkowany
na walkę powietrzną inaczej niż Hornet stąd też nazwa F/A
Fighter?Attack. Największa wada F -18 był jego stosunkowo nie
wielki zasięg który oczywiście można było znacząco zwiększyć
poprzez zastosowanie zewnętrznych podwieszanych zbiorników paliwa.
Niestety ograniczało to ilość przenoszonych środków bojowych.
Następcom Horneta
jest Super Hornet, samolot o 30% większy od swojego starszego brata,
w którym usunięto większość wad pierwowzoru a w szczególności
wspomniany zasięg. Mnie jednak mniejszy, starszy Hornet bardziej się
podoba i dlatego właśnie ten model musiałem mieć w swojej
kolekcji :)
Model który
sklejałem pochodził od Hobby Boss ( nr.kat. 80322 ), pierwszy raz
składałem coś od nich więc nie wiedziałem za bardzo czego się
spodziewać. Oczywiście wcześniej zapoznałem się z opiniami i
komentarzami na temat tego producenta, które generalnie były
pozytywne.
I rzeczywiście na
pierwszy rzut oka po otwarciu kartony wszytko jak najbardziej w
porządku. Elementy czysto i dokładnie odlane, linie podziału blach
i nitowania wyraźne, plastik budzący zaufanie, instrukcja
standardowa, tania ale czytelna. Co prawda w toku budowy okazało się
że w instrukcji brakuje kilku informacji na temat budowy, tak jak
by przeskakiwała o kilka pozycji, ale nie stwarzało to dużego
problemu i przy odrobinie uwagi łatwo było te mankamenty wychwycić.
Sam proces budowy
szedł znakomicie, brak większych problemów, było trochę
szpachlowania ale wynikało to z konieczności drobnych przeróbek
zestawu gdyż projektowany był do prezentacji z otwartą kabina i
wysunięta drabinką ( po której piloci gramolą się do środka ) a
ja chciałem wykonać go z zamknięta kabina i czysta linią
przedniej sekcji kadłuba. Dlaczego akurat tak? Bo w mojej opinii w
tej konfiguracji ten samolot wygląda najefektowniej, to same powody
zaważyły też na wyborze wersji D czyli z dwuosobowa załogą, to
oczywiście subiektywne odczucie ale większa kabina/owiewka bardziej
pasuje do linii tego samolotu :)
Na duża pochwałę
zasługuje sposób rozwiązania budowy sekcji chwytów powietrza. Są
one wykonane jako jeden element, nie ma więc kłopotu z
szpachlowaniem i polerowaniem linii łączeń w tak przykuwającym
uwagę i charakterystycznym elemencie modelu. Na minus niestety
należy zaliczyć brak elementów zespołu napędowego, zero turbin,
łopatek itp. Może we wnętrzu mało widać ale żeby nic nie było
to dość niespotykane w dzisiejszych czasach.
Ten konkretny
egzemplarz robiłem w barwach Marine Fighter Attack Squadron ( All
Weather ) 225 Vikings w skrócie VMFA ( AW ) 225. W zestawie są trzy
możliwe do realizacji wersje oznakowań, ale ta z wielką kalka
głowy Vikinga na usterzeniu pionowym robi największe wrażenie. Jak
już jesteśmy przy kalkomanii, to należą się duże słowa uznania
dla producenta, to były najlepsze kalki jakie do tej pory kładłem.
Zero problemów, łatwo się nakładają, są mocne i cienkie za
razem, pięknie się układają w liniach podziału blach. Po raz
pierwszy etap nakładania kalek sprawiał mi prawdziwą przyjemność
:)
Co do malowania i
brudzenia. Kolory jakie zastosowałem to tradycyjne barwy w jakich te
maszyny służą. Chciałem by mój model był „zmęczony”,
brudny, chciałem by było widać że samolot ten jest intensywnie
eksploatowany, bo w rzeczywistości tak jest, maszyny te dostają
niezłe baty i są prawdziwymi koniami roboczymi US NAVY i US MARINE
CORP. Zwłaszcza od dekady, gdy wycofano z użytkowania F-14 Tomcat.
Zastosowałem kilka
technik by osiągnąć ten efekt, między innymi, modulacje ( nie mam
na myśli tu techniki znanej z pancernej odmiany modelarstwa , oleje
nakładane suchym pędzlem i tradycyjnie wash. Z efektu jestem
zadowolony, wyszło fajnie i tak jak sobie to wyobrażałem.
Rzecz jasna na pewno
można lepiej i bardziej profesjonalnie, ale przecież ja się
dopiero uczę :)
P.S. Smutnym
akcentem, nawet lekko dołującym był etap gdy usunąłem taśmę
maskująca z owiewki i okazało się że jest ona pęknięta a w
środku kabiny jest trochę „brudu”. Można ją usunąć,
wyczyścić środek i dokupić nową i może tak w przyszłości
zrobię, ale na chwile obecną uważam że po ponownym montażu
całość wyglądała by gorzej więc na razie zostaje tak jak jest.
Nie ma w końcu modeli bez wad :)
Zapraszam do pełnej do galerii: